Pami¿tam wszystko, kädy pojedynczy szczegó¿ z cäego dnia z kim¿ i powiedziano mi, ¿e niebezpiecznie jest dzieli¿ si¿ tym dniem w ten sposób i dlaczego, bo ten drugi zostanie z¿apany w elementarn¿ pu¿apk¿, która zabiera z¿ote täcz¿ce wolne gwiazdy w pró¿ni¿ spustoszenia. Mog¿ wyj¿¿ na zewn¿trz, czu¿ wiatr wokó¿ twarzy i za kädym razem, gdy czuj¿ ból my¿l¿c za wszystkich, pami¿tam, ¿e s¿ lepsze sposoby radzenia sobie z budz¿cym si¿ przedstawieniem ze zbyt du¿ej ¿wiadomo¿ci. Czasami moja intuicja mówi mi, ¿e rozwi¿zäem trudne problemy, a potem przychodz¿ nowe, niesko¿czony ¿äcuch wolnych, niesko¿czonych zwojów. Je¿li s¿ucham umys¿ów innych osób, mog¿ zrozumie¿, co one czuj¿, nawet je¿li nie ma obecno¿ci g¿osu i mam tendencj¿ do wp¿dzania tych sk¿onno¿ci my¿lowych w krytyczn¿ postaw¿ twórczego my¿lenia w ¿wiat z prawdziw¿ obecno¿ci¿ moich do¿wiadcze¿ ¿yciowych. Na razie czasem przychodzi z nadziej¿ ¿ywy g¿os, który chce pozby¿ si¿ uczucia dziwnego, czasem mandarynkowy sen wzywa mnie z dzieci¿stwa, abym ¿wi¿towä chwalebn¿ przesz¿o¿¿, ale mosty wywodz¿ce si¿ z moich osobistych filarów, powiedziäy mi dzi¿ o ¿wicie co¿ w rodzaju blasku.