Autorka Małgorzata Chaładus mieszka w Szwecji od prawie trzydziestu lat. Tutaj zaczęła pisać, nie licząc młodzieńczych prób, których nikomu nie odważyła się pokazać. Odniosła już pewne sukcesy literackie. Agencja teatralna ADiT, z którą podpisała kontrakt, lansuje jej sztuki. Wiersze zdobyły wiele nagród w konkursach poetyckich i drukowane były w almanachach. Między innymi w 2008 roku wiersz „Na strychu” zajął pierwsze miejsce w sekcji polskiej konkursu International Poetry Competition- Feile Filiochta w Irlandii. Opowiadanie „Jedna noc z życia prawdziwej kobiety” wyróżnione było w 2005 roku w konkursie im. K.K. Baczyńskiego w Łodzi i opublikowane we „Frazie”. W 2009 roku dwa z opowiadań zdobyły pierwsze nagrody. „Żurawie” w konkursie Centrum Kultury „Zamek” we Wrocławiu a „Matka Judasza” w konkursie dla pisarzy polonijnych organizowanym przez Klub Inteligencji i magazyn „Jupiter” w Wiedniu. W 2011 roku w antologii „Swoją drogą” wydaną przez Centrum Kultury we Wrocławiu ukazało się opowiadanie „Dziewczyna z naprzeciwka”. Powieść „Szwecja i ja” wyróżniona była w 2011 w konkursie wydawnictwa „Grasshopper” na powieść dla kobiet. Refleksje, co kryje się pod pojęciem tzw. literatury kobiecej nasuwają się same. Musi być koniecznie pisana przez kobiety. To kryterium „Szwecja i ja” w każdym razie spełniają. A co więcej? Musi być ślub na końcu? W tej historii go nie ma. I co gorsza, nie wiadomo czy się odbędzie. A romans? Jest i to niejeden. Brakuje wprawdzie pikantnych szczegółów spod kołdry, ale od czego wyobraźnia. Powieść pozbawiona jest też wyraźnych akcentów feministycznych. I kobiety i mężczyźni występujący w niej są po prostu ludźmi z zaletami i wadami, bez podkreślania ich zależności od pierwszorzędnych cech płciowych. Czy mężczyźni mogą przeczytać tę powieść bez obaw, że zostaną oskarżeni o zniewieścienie? Autorka uważa, że tak.