Goworit' o muzyke neprosto. Ona nastol'ko samodostatochna, chto ne terpit, ottalkiwaet lübye ob#qsneniq, "wydawliwaq" iz sebq sluchajno popawshee slowo. Imenno zdes', na ätom puti nachinaesh' ponimat', chto mysl' izrechönnaq, kak minimum, - poluprawda, i oschuschat' istinu postoqnno ubegaüschej. V samom dele, nuzhny li slowa "Vokalizu" S. Rahmaninowa, Koncertu dlq golosa s orkestrom R. Gliära, sonate Bethowena ili prelüdii Shopena? No cheloweku swojstwenno osmyslenie swoej deqtel'nosti. Bez slowa net ni iskusstwoznaniq, ni muzykal'noj pedagogiki.Vot i u awtora dannogo sbornika za 43 goda raboty w Nizhegorodskoj konserwatorii nakopilsq rqd woprosow k sebe, kotorymi on i pytaetsq podelit'sq. Oni , kasaqs' neposredstwenno muzykal'nogo tworchestwa, wsö zhe ne pretenduüt na nauchnuü strogost' otwetow i rassmatriwaütsq awtorom skoree skwoz' prizmu pedagogicheskih, wospitatel'nyh i obrazowatel'nyh problem.Awtora interesuüt glubiny wzaimootnoshenij ideal'nogo i material'nogo, razumnogo i podsoznatel'nogo w cheloweke w processe tworchestwa, rol' rassudka w ispolnitel'stwe, sozdanii muzyki, rozhdenii interpretacii.