Predstaw'te, chto nekij chelowek sidit w komnate za pis'mennym stolom, chitaet libo slushaet muzyku. Za oknom burq, liwen', a cheloweku horosho i spokojno naedine s sobstwennymi myslqmi. Tol'ko strashno trewozhat narastaüschij zow i pritqzhenie uragana. Nakonec, ne w silah sderzhiwat'sq, on raspahiwaet oknö i burq wrywaetsq wnutr', gasq swet, rasshwyriwaq bumagi, stalkiwaq na pol knigi! S ogromnym usiliem chelowek snowa zakrywaet stworki, ostawlqq haos i zlobu snaruzhi. No w ego zhilische bol'she net uüta, a w serdce pokoq¿ Tak po suti i wyglqdqt otnosheniq dushi s «mirom».